Dopisało nam szczęście i po wygranej serii rzutów karnych dostaliśmy się do ćwierćfinału mistrzostw Europy.
Udało mi się znaleźć w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie i zarejestrowałem telefonem najważniejszy moment meczu.
Mississauga Polish Day to impreza mająca promować naszą kulturę za granicą. Za wielu obcokrajowców nie widziałem aczkolwiek przemykali raz tu raz tam.
Odbywały się koncerty, wystawa artystyczna, występy chóru. Można było spróbować polskich dań typu pierogi, kiełbasa z kapustą, naleśniki, krokiety itp. Funkcjonował naturalnie ogródek piwny gdzie jeden ze sponsorów serwował swoje koncernowe wypociny z puszek.
Polski rap działa również za oceanem. Poniżej krótkie nagranie z występu ekipy Konsorcjum.
Na początku było sztywno ale z czasem ludzie podeszli pod scenę trochę się pogibać.
Kilka zdjęć z samej końcówki.
Wydarzenie odniosło sukces. Frekwencja była zadowalająca. Poprzednie edycje odbywały się w mniej dogodnych lokalizacjach jaką jest główny plac miasta Celebration Squere więc siłą rzeczy musieliśmy się wykazać. Jako wolontariusz wniosłem swój mały wkład w organizację imprezy. Poznałem sporo ciekawych ludzi, między innymi pewnego inżyniera, który aż się wzruszył podczas opowiadania swojej historii w Kanadzie.
Jego wujek przybył tu w 48 roku jednak z rodziną spotkał się dopiero w 78 roku. Jako młody chłopak podczas próby zdobycia węgla został postrzelony i wpadł do wagonu zmierzającego do rzeszy. Rodzina naturalnie myślała, że zginą. Cudem ocalały dostał się na roboty, przebywał jeszcze jakiś czas w Belgii oraz walczył w Afrycie jako żołnierz legii Cudzoziemskiej. Historia jego żony była równie ciekawa.
Na pamiątkę pozostała mi koszulka i czapka wolontariusza, w których to cały dzień dumnie spełnialiśmy powierzone role i zadania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz